Artykuły

Proces Wandy Krahelskiej

2014-08-20

Po nieudanym zamachu na generał-gubernatora Skałona, 18 sierpnia 1906 roku, zamachowczyniom (Wandzie Krahelskiej, Zofii Owczarkównie i Albertynie Helbertównie), udało się zbiec. W mieszkaniu wynajętym na potrzeby akcji został jednak paszport Wandy Krahelskiej. Choć Krahelska opuściła Królestwo Polskie i ukrywała się w Krakowie, carskiej Ochranie udało się ją odnaleźć. Wkrótce doszło do procesu. Pisał o tym Bolesław Drobner:

„Daremnie szukali Krahelskiej żandarmi. Wiedzieli o niej tylko z papierów, że ojciec jej za udział w powstaniu 1863 r. zesłany był na pięć lat do północnej Syberii. Szukano Krahelskiej w całej Kongresówce i znaleziono ślady wiodące do Krakowa.

Istotnie, przybyła do Krakowa i jako członek Frakcji Rewolucyjnej PPS […] wyszła fikcyjnie za mąż za młodego artystę malarza Adama Dobrodzickiego. Dobrodzicki przewidywał, że będzie go policja austriacka szukać, i dlatego zmieniał ciągle miejsce zamieszkania. Ponieważ jednakże urodzony był w Wadowicach, więc gdy policja austriacka aresztowała Krahelską w Krakowie dnia 20 września 1907 r., zatrzymano ją przez krótki czas w więzieniu krakowskim, a następnie przewieziono ją do więzienia śledczego w Wadowicach. Centralny Komitet PPS-Frakcji Rewolucyjnej zrobił wszystko, ażeby proces odbył się w Wadowicach, ponieważ prezes Koła Polskiego w Wiedniu, adwokat [Stanisław] Łazarski, był wybrany w Wadowicach i z góry umówiono się z nim, że obejmie obronę Dobrodzickiej wraz z socjalistycznym posłem dr [Hermanem] Liebermanem.

Proces przeciwko Wandzie Krahelskiej-Dobrodzickiej rozpoczął się więc w Wadowicach 16 lutego 1908 r. Przy przesłuchaniu Dobrodzickiej stawiał jej przewodniczący trybunału bardzo wiele pytań, na które odpowiadała młoda rewolucjonistka otwarcie i jasno. Przewodniczący zapytał ją: „Wiedziała pani, że bomba uszkodziła kilka osób?”, oskarżona: „Wiedziałam”. Przewodniczący: „Przecież religia chrześcijańska uczy: «Nie zabijaj!»”, oskarżona: „Ale Chrystus mówił, że trzeba będzie sprzedać płaszcz, aby kupić miecz […] Jeżeli chodzi o Skałona i kozaków, to oni tyle wyrządzili nam krzywdy, że co do nich nie miałam skrupułów. Skałon był wyraźnym i zdeklarowanym wrogiem naszej narodowości, terroryzował wszelkie objawy życia polskiego, i dlatego musiał zginąć.”

W obronie oświadczył Łazarski: „Nie można potępiać tych, którzy gwałt gwałtem odpierają. Czyn Dobrodzickiej był czynem politycznym i był reakcją patriotyzmu. Etyka narodu uciskanego nakazuje z bronią w ręku upomnieć się o swoje prawa. Gdy idzie o prawa narodu, znikają przepisy prawa karnego […] Oskarżona nie z zemsty lub niechęci czyn swój spełniła, ona cierpiała za miliony, chciała uwolnić kraj od tyrana. Cóż ta wątła osoba przeszła? Wiedziała, że zginie od bomby albo że ją policjanci na śmierć porąbią, albo w przeciągu osiemnastu godzin zawiśnie na szubienicy. To, panowie przysięgli, nie jest zbrodniarka, ale bohaterka polityczna!”

I przysięgli jednomyślnie wydali werdykt uwalniający. Zaprzeczyli winie. Kiedy ogłoszony został wyrok uwalniający, słuchacze podnieśli żywy okrzyk: „Niech żyje Polska!”. Dobrodzicką zwolniono natychmiast. Gdy wychodziła z gmachu sądowego, obrzucono ją kwiatami.”

Źródło: Bolesław Drobner, Bezustanna walka. Wspomnienia 1883-1918, Warszawa 1962, s. 241-243.

Źródło: Ghetto Fighters House Archives