Artykuły, Popularne

Obława w Łodzi

2015-04-26

Fragment wspomnień Bolesława Dudzińskiego z Łodzi, krytyka literackiego związanego z PPS, który w czasie rewolucji miał dwanaście lat, a od 1919 do 1930 roku był redaktorem Dziennika Zarządu Miasta Łodzi:

Ulicą Piotrkowską, słabo oświetloną latarniami gazowymi (o elektrycznych nie było jeszcze mowy) – przez całą szerokość jezdni i po obu chodnikach – kroczy gęsta tyraliera żołnierzy i policjantów. Tuż za nimi uwijają się tajniacy, wypatrując wśród przechodniów przede wszystkim młodych mężczyzn z paczkami lub zawiniątkami w rękach. Takich zatrzymuje się okrzykiem: «Stój! Ruki na wierch» – i wprowadza się do najbliższej bramy dla poddania rewizji osobistej. W razie «pozytywnego» jej wyniku delikwenta odwożono pod eskortą do najbliższego cyrkułu policyjnego. Takie wypadki zdarzały się jednak bardzo rzadko. Bo któż by wchodził w sieć obławy z bibułą w ręku lub browningiem w kieszeni, zwłaszcza, że takie tyraliery sygnalizowano zwykle już zawczasu, na odległość paru albo kilku przecznic. Rzadkie sukcesy obławy były więc przeważnie dziełem przypadku czy też niefortunnego dla zatrzymywanych zbiegu okoliczności.

Źródło: B. Dudziński, Wojenne wędrówki. Ze wspomnień łodzianina 1905-1918, Łódź 1971, s. 6-7.

Rysunek z okresu. Źródło: internet.Rysunek z okresu. Źródło: internet.